Niebawem będziemy mieli szansę zapoznać się z zestawem regulacji dla krajów UE pod nazwą „Pakiet Bezpieczeństwa Energetycznego/Stabilności Energetycznej”. Ma być to jeden z kluczowych dokumentów definiujących docelowy model Unii Energetycznej. Śledząc informacje medialne można mieć nadzieję, że znajdzie się w nim wiele korzystnych, z punktu widzenia interesów Polski zapisów. Np. zasada solidarności energetycznej i wynikająca z niej współpraca regionalna. Innym korzystnym zapisem, jest np. mocne akcentowanie znaczenia gazu skroplonego LNG w budowaniu bezpieczeństwa energetycznego Unii.
Te ogólnie bardzo korzystne, z perspektywy polskich interesów, zapisy nie pozwalają jednak z pełnym spokojem patrzeć w przyszłość. Wiele bardziej szczegółowych ustępów pozwala przypuszczać, że skala a przede wszystkim jakość proponowanych rozwiązań nie do końca będzie wpisywać się w potrzeby Polski i, szerzej, krajów wschodniej części UE.
W proponowanym dokumencie podkreśla się np. fakt, że istniejąca w UE infrastruktura LNG jest wykorzystywana zaledwie w 20 proc.. Nie przewiduje się zatem wsparcia dla istotniejszej liczby nowych terminali. Ten fakt, w połączeniu z wydaną rezolucją PE wzywającą kraje członkowskie do wprowadzenia moratorium na nowe poszukiwania gazu z łupków, oraz z ciągłym brakiem opinii KE w sprawie rurociągu Nord Stream 2, paradoksalnie może prowadzić do utrwalenia status quo w naszej części Europy.
W aspekcie dostaw gazu, sytuacja wschodniej części Unii nie ulegnie jakościowej poprawie. Jedynym polskim gazowym oknem na świat pozostawał będzie terminal w Świnoujściu (zbyt mały aby zaspokoić całość potrzebnych dostaw), a dostawcą, o ile może już nie monopolistycznym ale wciąż kontrolującym rynki regionu pozostanie Gazprom (czy to ze wschodu, przez gazociąg Jamalski, czy z zachodu przez Nord Stream 1 oraz 2).
Podobnie ma się sprawa z definicją regionów energetycznych, mających wspólnie dbać o swoje bezpieczeństwo energetyczne. „Nasz” region, wraz z Polską mają tworzyć Niemcy, Czechy i Słowacja. Oczywiście Niemcy to nasz najważniejszy partner energetyczny w UE. Należy jednak zastanowić się, na ile tak zdefiniowany region nie ograniczy możliwości wykorzystania, co raz lepiej widocznego potencjału współpracy energetycznej na kierunku północ-południe. Należy pamiętać, że w funkcjonujących już planach rozwoju UE mocno zarysowana jest współpraca energetyczna w basenie morza bałtyckiego (a więc i Polski z krajami bałtyckimi – vide most energetyczny Polska-Litwa) oraz potencjał korytarza gazowego, który mógłby dać dostęp do światowych rynków LNG przez polską infrastrukturę np. krajom Grupy Wyszehradzkiej. Nowa definicja regionu energetycznego w pewien sposób odcinałaby Polskę od możliwości budowania znaczącej współpracy w regionalnym kontekście północ-południe.
Również sporo znaków zapytania widać, jeżeli chodzi o elektroenergetykę. Z publikowanych informacji wynika, że zaproponowane regulacje mają bardzo mocno akcentować Odnawialne Źródła Energii. Z dostępnych informacji wydaje się, że autorzy dokumentu chcą przyznać OZE absolutnie wiodącą rolę w energetyce Unii. Abstrahując od kwestii, czy w ogóle jest możliwe stworzenie stabilnego systemu opartego w przytłaczającej większości o OZE, z naszej perspektywy sytuacja taka nie jest korzystna. Przy tak nakreślonych regionach współpracy energetycznej, znając wielkość mocy OZE zainstalowanych już u naszych zachodnich sąsiadów oraz patrząc na obecne warunki rynkowe, można sobie wyobrazić scenariusz, w którym w Polsce nie będzie opłacało się budować praktycznie żadnych istotnych mocy wytwórczych, zaś energia elektryczna będzie płynęła do nas przez sieć interkonektorów z krajów „starej” Unii. Pytanie tylko, czy taka rola – odbiorcy i pomostu łączącego (dalej poprzez Czechy) północ Niemiec z południem jest optymalna z punktu widzenia naszych interesów?
Zadaniem stojącym przed polską energetyką jest nowe zdefiniowanie przyszłości praktycznie całego sektora. W naszym interesie jest aby wszystkie dostępne technologie wytwarzania konkurowały ze sobą na równych warunkach. Celem jest efektywna, czysta energetyka i nasze bezpieczeństwo energetyczne (w tym niezależność). Ze względu na skalę oraz wpływ na całą gospodarkę, decyzje o przyszłości polskiej energetyki będą miały konsekwencje nie tylko ekonomiczne ale i cywilizacyjne. Wybór zatem powinien być ściśle merytoryczny, uwzględniający faktyczne koszty i korzyści gospodarcze (w tym środowiskowe w perspektywie lokalnej ale i globalnej) przyjmowanych technologii. Szacunki te powinny być wolne od wpływów biurokratycznych, w administracyjny sposób promujących bądź eliminujących takie czy inne rozwiązania.
Warto zwrócić uwagę, że dyskusja o przyszłości energetyki w całej Unii jest nadal otwarta. A w cieniu dyskusji o energetycznej solidarności czy OZE mocne poparcie uzyskują nawet tak kontrowersyjne, szczególnie w optyce głównego promotora OZE – Niemiec, technologie jak energetyka jądrowa. KE ma przedstawić program raport postulujący wsparcie sektora energii nuklearnej UE kwotą nawet ponad 450 mld Euro. Nie powinniśmy się zatem obawiać dyskusji o roli obecnie dostępnych technologii OZE w naszym przyszłym miksie energetycznym, bo jak widać, dyskusja ta ciągle trwa w obrębie samych instytucji unijnych.
Przedstawiane stopniowo dokumenty stanowiące zręby budowanej Unii Energetycznej wydają się zmierzać w dobrym kierunku, jednak, jak pokazują powyższe przykłady, łatwo mogą też forsować pewne uproszczenia czy schematy, które ograniczają korzyści i potencjał rozwoju rynków krajów naszego regionu.
This website uses cookies to improve your experience while you navigate through the website. Out of these, the cookies that are categorized as necessary are stored on your browser as they are essential for the working of basic functionalities of the website. We also use third-party cookies that help us analyze and understand how you use this website. These cookies will be stored in your browser only with your consent. You also have the option to opt-out of these cookies. But opting out of some of these cookies may affect your browsing experience.
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.
Znaki zapytania pakietu bezpieczeństwa energetycznego Unii Europejskiej
Niebawem będziemy mieli szansę zapoznać się z zestawem regulacji dla krajów UE pod nazwą „Pakiet Bezpieczeństwa Energetycznego/Stabilności Energetycznej”. Ma być to jeden z kluczowych dokumentów definiujących docelowy model Unii Energetycznej. Śledząc informacje medialne można mieć nadzieję, że znajdzie się w nim wiele korzystnych, z punktu widzenia interesów Polski zapisów. Np. zasada solidarności energetycznej i wynikająca z niej współpraca regionalna. Innym korzystnym zapisem, jest np. mocne akcentowanie znaczenia gazu skroplonego LNG w budowaniu bezpieczeństwa energetycznego Unii.
Te ogólnie bardzo korzystne, z perspektywy polskich interesów, zapisy nie pozwalają jednak z pełnym spokojem patrzeć w przyszłość. Wiele bardziej szczegółowych ustępów pozwala przypuszczać, że skala a przede wszystkim jakość proponowanych rozwiązań nie do końca będzie wpisywać się w potrzeby Polski i, szerzej, krajów wschodniej części UE.
W proponowanym dokumencie podkreśla się np. fakt, że istniejąca w UE infrastruktura LNG jest wykorzystywana zaledwie w 20 proc.. Nie przewiduje się zatem wsparcia dla istotniejszej liczby nowych terminali. Ten fakt, w połączeniu z wydaną rezolucją PE wzywającą kraje członkowskie do wprowadzenia moratorium na nowe poszukiwania gazu z łupków, oraz z ciągłym brakiem opinii KE w sprawie rurociągu Nord Stream 2, paradoksalnie może prowadzić do utrwalenia status quo w naszej części Europy.
W aspekcie dostaw gazu, sytuacja wschodniej części Unii nie ulegnie jakościowej poprawie. Jedynym polskim gazowym oknem na świat pozostawał będzie terminal w Świnoujściu (zbyt mały aby zaspokoić całość potrzebnych dostaw), a dostawcą, o ile może już nie monopolistycznym ale wciąż kontrolującym rynki regionu pozostanie Gazprom (czy to ze wschodu, przez gazociąg Jamalski, czy z zachodu przez Nord Stream 1 oraz 2).
Podobnie ma się sprawa z definicją regionów energetycznych, mających wspólnie dbać o swoje bezpieczeństwo energetyczne. „Nasz” region, wraz z Polską mają tworzyć Niemcy, Czechy i Słowacja. Oczywiście Niemcy to nasz najważniejszy partner energetyczny w UE. Należy jednak zastanowić się, na ile tak zdefiniowany region nie ograniczy możliwości wykorzystania, co raz lepiej widocznego potencjału współpracy energetycznej na kierunku północ-południe. Należy pamiętać, że w funkcjonujących już planach rozwoju UE mocno zarysowana jest współpraca energetyczna w basenie morza bałtyckiego (a więc i Polski z krajami bałtyckimi – vide most energetyczny Polska-Litwa) oraz potencjał korytarza gazowego, który mógłby dać dostęp do światowych rynków LNG przez polską infrastrukturę np. krajom Grupy Wyszehradzkiej. Nowa definicja regionu energetycznego w pewien sposób odcinałaby Polskę od możliwości budowania znaczącej współpracy w regionalnym kontekście północ-południe.
Również sporo znaków zapytania widać, jeżeli chodzi o elektroenergetykę. Z publikowanych informacji wynika, że zaproponowane regulacje mają bardzo mocno akcentować Odnawialne Źródła Energii. Z dostępnych informacji wydaje się, że autorzy dokumentu chcą przyznać OZE absolutnie wiodącą rolę w energetyce Unii. Abstrahując od kwestii, czy w ogóle jest możliwe stworzenie stabilnego systemu opartego w przytłaczającej większości o OZE, z naszej perspektywy sytuacja taka nie jest korzystna. Przy tak nakreślonych regionach współpracy energetycznej, znając wielkość mocy OZE zainstalowanych już u naszych zachodnich sąsiadów oraz patrząc na obecne warunki rynkowe, można sobie wyobrazić scenariusz, w którym w Polsce nie będzie opłacało się budować praktycznie żadnych istotnych mocy wytwórczych, zaś energia elektryczna będzie płynęła do nas przez sieć interkonektorów z krajów „starej” Unii. Pytanie tylko, czy taka rola – odbiorcy i pomostu łączącego (dalej poprzez Czechy) północ Niemiec z południem jest optymalna z punktu widzenia naszych interesów?
Zadaniem stojącym przed polską energetyką jest nowe zdefiniowanie przyszłości praktycznie całego sektora. W naszym interesie jest aby wszystkie dostępne technologie wytwarzania konkurowały ze sobą na równych warunkach. Celem jest efektywna, czysta energetyka i nasze bezpieczeństwo energetyczne (w tym niezależność). Ze względu na skalę oraz wpływ na całą gospodarkę, decyzje o przyszłości polskiej energetyki będą miały konsekwencje nie tylko ekonomiczne ale i cywilizacyjne. Wybór zatem powinien być ściśle merytoryczny, uwzględniający faktyczne koszty i korzyści gospodarcze (w tym środowiskowe w perspektywie lokalnej ale i globalnej) przyjmowanych technologii. Szacunki te powinny być wolne od wpływów biurokratycznych, w administracyjny sposób promujących bądź eliminujących takie czy inne rozwiązania.
Warto zwrócić uwagę, że dyskusja o przyszłości energetyki w całej Unii jest nadal otwarta. A w cieniu dyskusji o energetycznej solidarności czy OZE mocne poparcie uzyskują nawet tak kontrowersyjne, szczególnie w optyce głównego promotora OZE – Niemiec, technologie jak energetyka jądrowa. KE ma przedstawić program raport postulujący wsparcie sektora energii nuklearnej UE kwotą nawet ponad 450 mld Euro. Nie powinniśmy się zatem obawiać dyskusji o roli obecnie dostępnych technologii OZE w naszym przyszłym miksie energetycznym, bo jak widać, dyskusja ta ciągle trwa w obrębie samych instytucji unijnych.
Przedstawiane stopniowo dokumenty stanowiące zręby budowanej Unii Energetycznej wydają się zmierzać w dobrym kierunku, jednak, jak pokazują powyższe przykłady, łatwo mogą też forsować pewne uproszczenia czy schematy, które ograniczają korzyści i potencjał rozwoju rynków krajów naszego regionu.
Źródło: Biznes Alert. Czytaj dalej…
Autor
Paweł Nierada
Były ekspert w dziedzinie Energetyka