Mieszkaniowy program dla młodych MdM nie sprzyja zrównoważonemu rozwojowi miast. Według eksperta Instytutu Sobieskiego, program wspiera, ale jednocześnie „wypycha” młodych na peryferia. Pierwsze 12 miesięcy funkcjonowania programu MdM pokazało, że jego kontynuacja może nasilać proces „rozlewania” się miast. Kolejne 3 lata trwania programu może zwiększyć niekontrolowany rozrost aglomeracji i generować dodatkowe koszty samorządowe (infrastrukturalne – m.in. budowa nowych dróg) i społeczne.
– Koszty transportu, jak innych mediów w przypadku suburbanizacji (rozrostu miast w kierunku ich peryferiów) są bardzo duże. Niestety program MDM jest bardzo zły. Bowiem poprzez limity cenowe, które same w sobie nie są złe, zachęca ludzi do migracji na przedmieścia miast – przekonuje w rozmowie z naszym portalem dr Michał Beim, ekspert Instytutu Sobieskiego, adiunkt na Wydziale Melioracji i Inżynierii Środowiska Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu.
Jego zdaniem budynki są tam tanie, bo nie istnieje w pełni w takich miejscach infrastruktura. Wobec tego koszty tej suburbanizacji ktoś musi ponieść. Jest nim podatnik.
– W tej sytuacji dużo lepiej byłoby, gdyby program MdM istniał w zupełnie innej formie – uważa dr Michał Beim. – Mianowicie rozbudowy mieszkań komunalnych (nie socjalnych) na wynajem, ale dedykowanych określonej grupie i realizowanych przy określonych parametrach urbanistycznych. To znaczy dostępności transportem publicznym, rowerem, bliskości centrum itd. Takie warunki powinny zachęcać młode osoby do osiedlania się. Niestety obecnie doprowadzono do tego, że cały program jest zły.
Zdaniem eksperta idzie on w dużej mierze na dofinansowywanie dość drogiego prywatnego budownictwa deweloperskiego. Ponadto pomija ogromne rezerwy na rynku wtórnym (w mieszkaniach w istniejących budynkach). Zwłaszcza w kontekście rewitalizacji śródmieść.
– W wielu bowiem miastach brakuje dołożenia do mieszkań kwot rzędu 50-100 tys. zł, by wymienić okna, dokonać remontu, wymienić instalację, by było dostosowane do dzisiejszych oczekiwań – uważa dr Michał Beim. – To nie są duże pieniądze, ale dużo mniejsze niż koszty mieszkań nabywanych w ramach MdM. Dostrzegam tu niewykorzystaną szansę. Szkoda, że program ten został przyjęty w obowiązującej dotąd formie. Ma on bowiem także negatywne konsekwencje ze względu na rozwój transportu.
This website uses cookies to improve your experience while you navigate through the website. Out of these, the cookies that are categorized as necessary are stored on your browser as they are essential for the working of basic functionalities of the website. We also use third-party cookies that help us analyze and understand how you use this website. These cookies will be stored in your browser only with your consent. You also have the option to opt-out of these cookies. But opting out of some of these cookies may affect your browsing experience.
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.
MdM ma negatywne konsekwencje
Mieszkaniowy program dla młodych MdM nie sprzyja zrównoważonemu rozwojowi miast. Według eksperta Instytutu Sobieskiego, program wspiera, ale jednocześnie „wypycha” młodych na peryferia. Pierwsze 12 miesięcy funkcjonowania programu MdM pokazało, że jego kontynuacja może nasilać proces „rozlewania” się miast. Kolejne 3 lata trwania programu może zwiększyć niekontrolowany rozrost aglomeracji i generować dodatkowe koszty samorządowe (infrastrukturalne – m.in. budowa nowych dróg) i społeczne.
– Koszty transportu, jak innych mediów w przypadku suburbanizacji (rozrostu miast w kierunku ich peryferiów) są bardzo duże. Niestety program MDM jest bardzo zły. Bowiem poprzez limity cenowe, które same w sobie nie są złe, zachęca ludzi do migracji na przedmieścia miast – przekonuje w rozmowie z naszym portalem dr Michał Beim, ekspert Instytutu Sobieskiego, adiunkt na Wydziale Melioracji i Inżynierii Środowiska Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu.
Jego zdaniem budynki są tam tanie, bo nie istnieje w pełni w takich miejscach infrastruktura. Wobec tego koszty tej suburbanizacji ktoś musi ponieść. Jest nim podatnik.
– W tej sytuacji dużo lepiej byłoby, gdyby program MdM istniał w zupełnie innej formie – uważa dr Michał Beim. – Mianowicie rozbudowy mieszkań komunalnych (nie socjalnych) na wynajem, ale dedykowanych określonej grupie i realizowanych przy określonych parametrach urbanistycznych. To znaczy dostępności transportem publicznym, rowerem, bliskości centrum itd. Takie warunki powinny zachęcać młode osoby do osiedlania się. Niestety obecnie doprowadzono do tego, że cały program jest zły.
Zdaniem eksperta idzie on w dużej mierze na dofinansowywanie dość drogiego prywatnego budownictwa deweloperskiego. Ponadto pomija ogromne rezerwy na rynku wtórnym (w mieszkaniach w istniejących budynkach). Zwłaszcza w kontekście rewitalizacji śródmieść.
– W wielu bowiem miastach brakuje dołożenia do mieszkań kwot rzędu 50-100 tys. zł, by wymienić okna, dokonać remontu, wymienić instalację, by było dostosowane do dzisiejszych oczekiwań – uważa dr Michał Beim. – To nie są duże pieniądze, ale dużo mniejsze niż koszty mieszkań nabywanych w ramach MdM. Dostrzegam tu niewykorzystaną szansę. Szkoda, że program ten został przyjęty w obowiązującej dotąd formie. Ma on bowiem także negatywne konsekwencje ze względu na rozwój transportu.
Źródło: Biznes Alert. Czytaj dalej…
Autor
dr Michał Beim