Po konwencji partii Republikańskiej zakończonej w mijającym tygodniu można stwierdzić, że obecny prezydent najprawdopodobniej zostanie wybrany na kolejną kadencję. Sondaże przeprowadzone po konwencji wykazują kilku lub kilkunasto punktowe prowadzenie Busha i nic nie wskazuje na to, aby obecny prezydent miał to prowadzenie utracić.
Kampania demokratycznego kandydata, senatora Kerry’ego straciła impet już kilka tygodni temu, kiedy to kandydat zaplątał się w opowieściach dotyczących swojej przeszłości wojskowej w Wietnamie. Przypomnijmy, że to sam senator Kerry jako pierwszy podniósł ten temat, aby odróżnić się pozytywnie od prezydenta Busha, który wojnę spędził służąc w gwardii narodowej w USA. Tymczasem krótko potem grupa weteranów opublikowała książkę, w której stwierdzono, że co prawda senator służył w Wietnamie, ale sam zadał sobie rany postrzałowe. W rezultacie nastąpiły zwyczajowe dla USA bitwy prawników i firm public relations w rezultacie których wiarygodność Kerry’ego spadła. Tym samym wykazał swoją niezdolność do wygrywania tych stron swojej kandydatury które uznawał za silne. Nie świadczy to może o zdolnościach przywódczych, ale o nieopanowaniu demokratycznego warsztatu politycznego.
Jeszcze przed konwencją republikańską szereg komentatorów wykazywało na fakt, że w ubiegłych miesiącach Kerry, nie był wstanie uzyskać trwałej kilkupunktowej przewagi – sondaże wykazywały, że obaj kandydaci uzyskują bardzo podobne poparcie. Jest to o tyle ciekawe, że na niekorzyść Busha przemawiało wiele zjawisk – skandal z maltretowaniem więźniów, powtarzające się rebelie w Iraku przynoszące niemal co dzień wiadomości o zabitych żołnierzach, wysokie ceny ropy. Kerry nie skapitalizował tych niepowodzeń przeciwnika; nawet na Florydzie, Michigan, Missouri, Ohio czyli w stanach w których powinien wyraźnie wygrywać, rozkład głosów był niemal identyczny. W obliczu tak nieprzychylnych sondaży sztab wyborczy Kerry’ego skoncentrował swoje wysiłki na działaniach prawnych w celu uniemożliwienia startu niezależnemu kandydatowi Naderowi, który może zebrać kilka procent potencjalnych wyborców demokratycznych i tym samym pogrążyć całkowicie Kerry’ego. W rezultacie, o ile nie zajdzie katastrofalny atak terrorystyczny połączony z niekompetentną reakcją administracji, można się spodziewać solidnego zwycięstwa Busha, który jest w stanie pozyskać głosy elektorskie z 30-35 stanów.
Reelekcja George Busha byłaby dla Polski dobrą wiadomością. Wygrana Kerry’ego postawiłaby nas w niełatwej sytuacji, gdyż nowy prezydent zechciałby zaakcentować swoją odmienność w polityce zagranicznej i zbliżyć się do Niemiec oraz Francji, a zwłaszcza Francja traktuje nasz kraj per non est. Nie należy się zresztą dziwić, gdyż Francja z trudem przyzwyczaja się do swojej nowej pozycji w powiększonej Unii. Po takim „odwróceniu sojuszy” Rzeczpospolita poznałaby w pełni znaczenie słowa outsider. Bush natomiast odczuwa do Polski sympatię i od polskiej polityki zależy, czy ten sentyment znajdzie bardziej wymierny wyraz.
Klasyczny niemiecki politolog Carl Schmitt twierdził, że podstawową decyzją polityczną jest określenie przeciwnika, a Francja jawnie usiłuje wpłynąć na to, aby Unia Europejska zdefiniowała samą siebie poprzez konflikt z USA. Jest to decyzja błędna i powoduje złowrogie napięcia wewnątrz cywilizacji atlantycko-łacińskiej. Dlatego, nie zapominając o wszystkich jego błędach, należy życzyć Bushowi sukcesu.
This website uses cookies to improve your experience while you navigate through the website. Out of these, the cookies that are categorized as necessary are stored on your browser as they are essential for the working of basic functionalities of the website. We also use third-party cookies that help us analyze and understand how you use this website. These cookies will be stored in your browser only with your consent. You also have the option to opt-out of these cookies. But opting out of some of these cookies may affect your browsing experience.
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.
George Bush – reelekcja bardziej niż prawdopodobna
Po konwencji partii Republikańskiej zakończonej w mijającym tygodniu można stwierdzić, że obecny prezydent najprawdopodobniej zostanie wybrany na kolejną kadencję. Sondaże przeprowadzone po konwencji wykazują kilku lub kilkunasto punktowe prowadzenie Busha i nic nie wskazuje na to, aby obecny prezydent miał to prowadzenie utracić.
Kampania demokratycznego kandydata, senatora Kerry’ego straciła impet już kilka tygodni temu, kiedy to kandydat zaplątał się w opowieściach dotyczących swojej przeszłości wojskowej w Wietnamie. Przypomnijmy, że to sam senator Kerry jako pierwszy podniósł ten temat, aby odróżnić się pozytywnie od prezydenta Busha, który wojnę spędził służąc w gwardii narodowej w USA. Tymczasem krótko potem grupa weteranów opublikowała książkę, w której stwierdzono, że co prawda senator służył w Wietnamie, ale sam zadał sobie rany postrzałowe. W rezultacie nastąpiły zwyczajowe dla USA bitwy prawników i firm public relations w rezultacie których wiarygodność Kerry’ego spadła. Tym samym wykazał swoją niezdolność do wygrywania tych stron swojej kandydatury które uznawał za silne. Nie świadczy to może o zdolnościach przywódczych, ale o nieopanowaniu demokratycznego warsztatu politycznego.
Jeszcze przed konwencją republikańską szereg komentatorów wykazywało na fakt, że w ubiegłych miesiącach Kerry, nie był wstanie uzyskać trwałej kilkupunktowej przewagi – sondaże wykazywały, że obaj kandydaci uzyskują bardzo podobne poparcie. Jest to o tyle ciekawe, że na niekorzyść Busha przemawiało wiele zjawisk – skandal z maltretowaniem więźniów, powtarzające się rebelie w Iraku przynoszące niemal co dzień wiadomości o zabitych żołnierzach, wysokie ceny ropy. Kerry nie skapitalizował tych niepowodzeń przeciwnika; nawet na Florydzie, Michigan, Missouri, Ohio czyli w stanach w których powinien wyraźnie wygrywać, rozkład głosów był niemal identyczny. W obliczu tak nieprzychylnych sondaży sztab wyborczy Kerry’ego skoncentrował swoje wysiłki na działaniach prawnych w celu uniemożliwienia startu niezależnemu kandydatowi Naderowi, który może zebrać kilka procent potencjalnych wyborców demokratycznych i tym samym pogrążyć całkowicie Kerry’ego. W rezultacie, o ile nie zajdzie katastrofalny atak terrorystyczny połączony z niekompetentną reakcją administracji, można się spodziewać solidnego zwycięstwa Busha, który jest w stanie pozyskać głosy elektorskie z 30-35 stanów.
Reelekcja George Busha byłaby dla Polski dobrą wiadomością. Wygrana Kerry’ego postawiłaby nas w niełatwej sytuacji, gdyż nowy prezydent zechciałby zaakcentować swoją odmienność w polityce zagranicznej i zbliżyć się do Niemiec oraz Francji, a zwłaszcza Francja traktuje nasz kraj per non est. Nie należy się zresztą dziwić, gdyż Francja z trudem przyzwyczaja się do swojej nowej pozycji w powiększonej Unii. Po takim „odwróceniu sojuszy” Rzeczpospolita poznałaby w pełni znaczenie słowa outsider. Bush natomiast odczuwa do Polski sympatię i od polskiej polityki zależy, czy ten sentyment znajdzie bardziej wymierny wyraz.
Klasyczny niemiecki politolog Carl Schmitt twierdził, że podstawową decyzją polityczną jest określenie przeciwnika, a Francja jawnie usiłuje wpłynąć na to, aby Unia Europejska zdefiniowała samą siebie poprzez konflikt z USA. Jest to decyzja błędna i powoduje złowrogie napięcia wewnątrz cywilizacji atlantycko-łacińskiej. Dlatego, nie zapominając o wszystkich jego błędach, należy życzyć Bushowi sukcesu.
Autor
Paweł Szałamacha
Członek Rady Instytutu Sobieskiego