Z Andrzejem Maciejewskim, ekspertem Instytutu Sobieskiego z obszaru polityki międzynarodowej, rozmawia Rafał Stefaniuk.
Od roku Zachód wprowadza coraz to nowe sankcje na Rosję, a mimo to na Ukrainie ciągle giną ludzie. Sankcje to dobre rozwiązanie?
– W relacjach z Władimirem Putinem jedynie siła jest argumentem. Prezydent Rosji jest w takiej sytuacji, że nie może okazać słabości wobec Zachodu. Jeżeli to zrobi, to będzie to jego koniec jako prezydenta. Możemy być pewni, że Putin będzie konsekwentny i będzie kontynuował działania wojenne na Ukrainie. Jestem przekonany, że jeśli zajdzie taka potrzeba, to Rosja uruchomi drugi front wojenny od strony Naddniestrza. Putin jest bardzo konsekwentny, natomiast polityka Unii Europejskiej raczej jest zupełnie inna. Gdy Wspólnota wprowadza sankcje, włoski bank udziela kredytu Gazpromowi na 350 mln euro…
– Problem UE polega na tym, że nie ma lidera z osobowością. Tam nie ma męża stanu. We wszystkich krajach wspólnoty mamy do czynienia z urzędnikami. Daleko im do poziomu Margaret Thatcher czy Ronalda Reagana. Z Rosją nie można rozmawiać z perspektywy „próśb”. Trzeba robić to, co Reagan w programie „Gwiezdne wojny”. Unia przez Moskwę odbierana jest jako byt niepoważny, a także mało spójny wewnętrznie. Z jednej strony wszyscy mówią o solidarności, a z drugiej każdy próbuje robić interesy z Moskwą na własną rękę. Dlatego jedynym ratunkiem dla Europy jest NATO.
Jednak jak dotąd to Moskwa jest jedyną stroną konfliktu na linii Rosja– NATO, która mówi o otwartym konflikcie militarnym.
– Nie wiem, czy jest jedyną stroną. Nie wiemy, czy NATO tego nie rozważa. To, że się o czymś nie mówi, to nie oznacza, że się czegoś nie planuje. Stratedzy w sztabach zawsze rozpisują różne warianty – najbardziej optymistyczny i najbardziej pesymistyczny. Jeżeli my jako obywatele nie otrzymujemy informacji o tym, że przygotowania do konfliktu militarnego są prowadzone, to to nie znaczy, że tak nie jest. Wojna na Ukrainie jest powtórką z Bałkanów?
– Bez wątpienia. Odbywa się to przy milczeniu świata. Może czas najwyższy odrobić braki w działaniach świata zachodniego. Tak naprawdę gdyby zaczęto działać na zasadzie wzajemności wobec Rosji, Putin nie pozwalałby sobie na tak wiele. Dlaczego odpowiedzią na te słynne „zielone ludziki” nie było „niebieskie wojsko”? Skoro Putin mógł cynicznie mówić, że to są osoby, które przyjechały na Ukrainę na urlop, to dlaczego Zachód nie grał tymi samymi kartami? Rosja opowiada historię o „zielonych ludzikach”, to my o „niebieskich”. Oni wysyłają biały konwój, to my „niebieski konwój”. Putin przejął inicjatywę i dlatego mamy na Ukrainie drugie Bałkany. Teraz to nie Moskwa ma problemy, ale Zachód. Problemem NATO nie jest biurokracja lecz komunikacja?
– Tak, NATO ma kryzys wewnętrzny. Tę organizację próbuje się od kilkudziesięciu lat reformować. Ten kryzys objawił się już w roku 2008 przed szczytem NATO w Bukareszcie, gdy Gruzini podjęli decyzję o chęci wstąpienia do sojuszu. Gdyby wtedy odpowiedziano pozytywnie na akces Tbilisi, to nie mielibyśmy wojny w Osetii Południowej. Gruzja została przehandlowana za bazy lotnicze i korytarze powietrzne potrzebne do wojny w Afganistanie. Wojna na Ukrainie jest owocem kryzysu NATO i krótkowzroczności Amerykanów. Minister obrony Rosji Siergiej Szojgu zapowiedział zwiększenie potencjału armii…
– Na pewno nie jest to propaganda, to są konkrety. Putin uderza w nutę, że Rosja zawsze była wielka i silna. Zwiększenie udziału w budżecie wydatków na cele militarne, wzrost uposażenia żołnierzy, to nie jest propaganda, to jest nic innego jak powrót do czasów sowieckich. Dziękuję za rozmowę
Ekspert w dziedzinie samorządu terytorialnego i polityki regionalnej.
W latach 2015-2019, poseł na Sejm VIII kadencji. Przewodniczący sejmowej komisji Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej. Członek sejmowych komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych oraz Energii i Skarbu Państwa.
Przez ostatnie lata zaangażowany w tematy z zakresu gospodarki o obiegu zamkniętym oraz gminie samowystarczalnej energetycznie a także Smart City. Gorący zwolennik rozwoju Partnerstwa Publiczno Prywatnego. Jako poseł, czynnie zaangażowany w zbliżenie Polsko-Litewskie oraz Polsko-Ukraińskie na płaszczyźnie samorządu terytorialnego.
W latach 2007-2015 ekspert Instytutu Sobieskiego ds. Wschodnich, autor licznych publikacji oraz wypowiedzi na temat Rosji a w szczególności Obwodu Kaliningradzkiego.
This website uses cookies to improve your experience while you navigate through the website. Out of these, the cookies that are categorized as necessary are stored on your browser as they are essential for the working of basic functionalities of the website. We also use third-party cookies that help us analyze and understand how you use this website. These cookies will be stored in your browser only with your consent. You also have the option to opt-out of these cookies. But opting out of some of these cookies may affect your browsing experience.
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.
Konsekwentna Gra Putina
Z Andrzejem Maciejewskim, ekspertem Instytutu Sobieskiego z obszaru polityki międzynarodowej, rozmawia Rafał Stefaniuk.
Od roku Zachód wprowadza coraz to nowe sankcje na Rosję, a mimo to na Ukrainie ciągle giną ludzie. Sankcje to dobre rozwiązanie?
– W relacjach z Władimirem Putinem jedynie siła jest argumentem. Prezydent Rosji jest w takiej sytuacji, że nie może okazać słabości wobec Zachodu. Jeżeli to zrobi, to będzie to jego koniec jako prezydenta. Możemy być pewni, że Putin będzie konsekwentny i będzie kontynuował działania wojenne na Ukrainie. Jestem przekonany, że jeśli zajdzie taka potrzeba, to Rosja uruchomi drugi front wojenny od strony Naddniestrza.
Putin jest bardzo konsekwentny, natomiast polityka Unii Europejskiej raczej jest zupełnie inna. Gdy Wspólnota wprowadza sankcje, włoski bank udziela kredytu Gazpromowi na 350 mln euro…
– Problem UE polega na tym, że nie ma lidera z osobowością. Tam nie ma męża stanu. We wszystkich krajach wspólnoty mamy do czynienia z urzędnikami. Daleko im do poziomu Margaret Thatcher czy Ronalda Reagana. Z Rosją nie można rozmawiać z perspektywy „próśb”. Trzeba robić to, co Reagan w programie „Gwiezdne wojny”. Unia przez Moskwę odbierana jest jako byt niepoważny, a także mało spójny wewnętrznie. Z jednej strony wszyscy mówią o solidarności, a z drugiej każdy próbuje robić interesy z Moskwą na własną rękę. Dlatego jedynym ratunkiem dla Europy jest NATO.
Jednak jak dotąd to Moskwa jest jedyną stroną konfliktu na linii Rosja– NATO, która mówi o otwartym konflikcie militarnym.
– Nie wiem, czy jest jedyną stroną. Nie wiemy, czy NATO tego nie rozważa. To, że się o czymś nie mówi, to nie oznacza, że się czegoś nie planuje. Stratedzy w sztabach zawsze rozpisują różne warianty – najbardziej optymistyczny i najbardziej pesymistyczny. Jeżeli my jako obywatele nie otrzymujemy informacji o tym, że przygotowania do konfliktu militarnego są prowadzone, to to nie znaczy, że tak nie jest.
Wojna na Ukrainie jest powtórką z Bałkanów?
– Bez wątpienia. Odbywa się to przy milczeniu świata. Może czas najwyższy odrobić braki w działaniach świata zachodniego. Tak naprawdę gdyby zaczęto działać na zasadzie wzajemności wobec Rosji, Putin nie pozwalałby sobie na tak wiele. Dlaczego odpowiedzią na te słynne „zielone ludziki” nie było „niebieskie wojsko”? Skoro Putin mógł cynicznie mówić, że to są osoby, które przyjechały na Ukrainę na urlop, to dlaczego Zachód nie grał tymi samymi kartami? Rosja opowiada historię o „zielonych ludzikach”, to my o „niebieskich”. Oni wysyłają biały konwój, to my „niebieski konwój”. Putin przejął inicjatywę i dlatego mamy na Ukrainie drugie Bałkany. Teraz to nie Moskwa ma problemy, ale Zachód.
Problemem NATO nie jest biurokracja lecz komunikacja?
– Tak, NATO ma kryzys wewnętrzny. Tę organizację próbuje się od kilkudziesięciu lat reformować. Ten kryzys objawił się już w roku 2008 przed szczytem NATO w Bukareszcie, gdy Gruzini podjęli decyzję o chęci wstąpienia do sojuszu. Gdyby wtedy odpowiedziano pozytywnie na akces Tbilisi, to nie mielibyśmy wojny w Osetii Południowej. Gruzja została przehandlowana za bazy lotnicze i korytarze powietrzne potrzebne do wojny w Afganistanie. Wojna na Ukrainie jest owocem kryzysu NATO i krótkowzroczności Amerykanów.
Minister obrony Rosji Siergiej Szojgu zapowiedział zwiększenie potencjału armii…
– Na pewno nie jest to propaganda, to są konkrety. Putin uderza w nutę, że Rosja zawsze była wielka i silna. Zwiększenie udziału w budżecie wydatków na cele militarne, wzrost uposażenia żołnierzy, to nie jest propaganda, to jest nic innego jak powrót do czasów sowieckich.
Dziękuję za rozmowę
Źródło: Nasz Dziennik. Czytaj dalej…
Autor
Andrzej Maciejewski
Ekspert w dziedzinie samorządu terytorialnego i polityki regionalnej.
W latach 2015-2019, poseł na Sejm VIII kadencji. Przewodniczący sejmowej komisji Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej. Członek sejmowych komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych oraz Energii i Skarbu Państwa.
Przez ostatnie lata zaangażowany w tematy z zakresu gospodarki o obiegu zamkniętym oraz gminie samowystarczalnej energetycznie a także Smart City. Gorący zwolennik rozwoju Partnerstwa Publiczno Prywatnego. Jako poseł, czynnie zaangażowany w zbliżenie Polsko-Litewskie oraz Polsko-Ukraińskie na płaszczyźnie samorządu terytorialnego.
W latach 2007-2015 ekspert Instytutu Sobieskiego ds. Wschodnich, autor licznych publikacji oraz wypowiedzi na temat Rosji a w szczególności Obwodu Kaliningradzkiego.