Z Andrzejem Maciejewskim, ekspertem w obszarze polityki z Instytutu Sobieskiego, rozmawia Rafał Stefaniuk.
Cała Polska żyje ujawnionymi przez Zbigniewa Stonogę aktami z tzw. afery taśmowej.
– Problemem stało się to, że Zbigniew Stonoga ujawnił to, o czym gazety pisały już dawno. Przedsiębiorca tłumaczy, że jedyne, co zrobił, to wskazał to, co już funkcjonuje w internecie. To pokazuje, jak działa zapobieganie wypływu informacji z prokuratury. To niestety nie jest pierwszy przypadek. Jak pamiętamy, wielokrotnie takie dokumenty wychodziły poza śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej. Teraz możemy mówić o tradycji.
Tradycji?
– Tak tradycji. Ośmiu lat sterowanych przecieków. Żyjemy w kraju przecieków i podsłuchów. Nie mam co do tego wątpliwości.
Jednak pomijana jest istota sprawy.
– Tak. Okazuje się, że problem stało się to, kto nagrał, a winnym jest ten, kto opublikował. Pokrzywdzonym jest ten, kto został nagrany. Zwróćmy uwagę na to, że rozmowy w restauracji Sowa i Przyjaciele były prowadzone przez osoby ze szczytu polityki i biznesu. To nie były osoby tuzinkowe. Ich język oraz sposób mówienia pokazuje, jakie podejście elity miały do państwa na przestrzeni ostatnich ośmiu lat. Oni nie rozmawiali o uprawie ogórków, a najważniejszych sprawach w państwie. Nie mam wątpliwości, że te informacje są już dawno w posiadaniu służb specjalnych państw obcych, a my jedynie otrzymujemy ścinki. Zauważmy, że żaden z bohaterów nagrań nie został pociągnięty do odpowiedzialności. No może poza ministrem Sienkiewiczem.
Opublikowanie akt jest demolowaniem instytucji państwa, jak określił sprawę Radosław Sikorski?
– A czy jest jeszcze co demolować? To klasa polityczna zdemolowała to państwo. To klasa polityczna sprowadziła poziom debaty publicznej do rozmów w knajpach. Tu już nie ma co demolować. Tu trzeba nazwać rzeczy po imieniu i stwierdzić fakty. A fakty są nieubłagane. Tu się nie da nic zaczarować.
Informacje w sprawie wypłynięcia akt przekazywał posłom w Sejmie Andrzej Seremet. Niestety próżno było szukać na sali szefa rządu.
– Ewa Kopacz już dawno wie, co jest w tych dokumentach. Jej ministrowie podobnie. Gdyby byli dzisiaj na sali, to musieliby odpowiadać na pytania i się tłumaczyć. Rząd nie chce się wdawać w dyskusję, a szczególnie tą z dziennikarzami.
Po wysłuchaniu wyjaśnień prokuratora Seremeta Przemysław Wipler wezwał do wcześniejszych wyborów.
– Wcześniejsze wybory są dobrym wyjściem, wręcz idealnym, ale dla Platformy. Każdy tydzień rządów Platformy i ujawniania kolejnych informacji, a tego będzie naprawdę więcej, to będzie pogrążanie największej partii w Sejmie. Na dzisiaj Wipler rzucił świetne koło ratunkowe dla PO.
Z kolei Beata Kempa stwierdziła, że jesteśmy świadkami szukania kozła ofiarnego, którym w chwili obecnej jest… Andrzej Seremet.
– Tak, przecież ktoś musi być winny. A najbardziej prawdopodobnym rozwiązaniem jest to, że skopiował dokumenty ktoś z prokuratury, bo do takich dokumentów nie można mieć swobodnego dostępu. Ktoś to skopiował w jakimś celu. Nie wierzę w to, że Zbigniew Stonoga wszedł do prokuratury i sam kopiował te dokumenty.To pokazuje, że organy państwowe działają bardzo źle i ktoś musi wziąć na siebie odpowiedzialność.
Stonoga jest podmiotem czy przedmiotem w całej sprawie?
– Wydaje mi się, że Stonoga próbuje w sprytny sposób wykorzystać tę sytuację, żeby stanąć obok Kukiza i stać się twarzą antysystemową. A wszystko to co więcej to jest to otoczka medialna.
Ekspert w dziedzinie samorządu terytorialnego i polityki regionalnej.
W latach 2015-2019, poseł na Sejm VIII kadencji. Przewodniczący sejmowej komisji Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej. Członek sejmowych komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych oraz Energii i Skarbu Państwa.
Przez ostatnie lata zaangażowany w tematy z zakresu gospodarki o obiegu zamkniętym oraz gminie samowystarczalnej energetycznie a także Smart City. Gorący zwolennik rozwoju Partnerstwa Publiczno Prywatnego. Jako poseł, czynnie zaangażowany w zbliżenie Polsko-Litewskie oraz Polsko-Ukraińskie na płaszczyźnie samorządu terytorialnego.
W latach 2007-2015 ekspert Instytutu Sobieskiego ds. Wschodnich, autor licznych publikacji oraz wypowiedzi na temat Rosji a w szczególności Obwodu Kaliningradzkiego.
This website uses cookies to improve your experience while you navigate through the website. Out of these, the cookies that are categorized as necessary are stored on your browser as they are essential for the working of basic functionalities of the website. We also use third-party cookies that help us analyze and understand how you use this website. These cookies will be stored in your browser only with your consent. You also have the option to opt-out of these cookies. But opting out of some of these cookies may affect your browsing experience.
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.
Kraj przecieków i podsłuchów
Z Andrzejem Maciejewskim, ekspertem w obszarze polityki z Instytutu Sobieskiego, rozmawia Rafał Stefaniuk.
Cała Polska żyje ujawnionymi przez Zbigniewa Stonogę aktami z tzw. afery taśmowej.
– Problemem stało się to, że Zbigniew Stonoga ujawnił to, o czym gazety pisały już dawno. Przedsiębiorca tłumaczy, że jedyne, co zrobił, to wskazał to, co już funkcjonuje w internecie. To pokazuje, jak działa zapobieganie wypływu informacji z prokuratury. To niestety nie jest pierwszy przypadek. Jak pamiętamy, wielokrotnie takie dokumenty wychodziły poza śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej. Teraz możemy mówić o tradycji.
Tradycji?
– Tak tradycji. Ośmiu lat sterowanych przecieków. Żyjemy w kraju przecieków i podsłuchów. Nie mam co do tego wątpliwości.
Jednak pomijana jest istota sprawy.
– Tak. Okazuje się, że problem stało się to, kto nagrał, a winnym jest ten, kto opublikował. Pokrzywdzonym jest ten, kto został nagrany. Zwróćmy uwagę na to, że rozmowy w restauracji Sowa i Przyjaciele były prowadzone przez osoby ze szczytu polityki i biznesu. To nie były osoby tuzinkowe. Ich język oraz sposób mówienia pokazuje, jakie podejście elity miały do państwa na przestrzeni ostatnich ośmiu lat. Oni nie rozmawiali o uprawie ogórków, a najważniejszych sprawach w państwie. Nie mam wątpliwości, że te informacje są już dawno w posiadaniu służb specjalnych państw obcych, a my jedynie otrzymujemy ścinki. Zauważmy, że żaden z bohaterów nagrań nie został pociągnięty do odpowiedzialności. No może poza ministrem Sienkiewiczem.
Opublikowanie akt jest demolowaniem instytucji państwa, jak określił sprawę Radosław Sikorski?
– A czy jest jeszcze co demolować? To klasa polityczna zdemolowała to państwo. To klasa polityczna sprowadziła poziom debaty publicznej do rozmów w knajpach. Tu już nie ma co demolować. Tu trzeba nazwać rzeczy po imieniu i stwierdzić fakty. A fakty są nieubłagane. Tu się nie da nic zaczarować.
Informacje w sprawie wypłynięcia akt przekazywał posłom w Sejmie Andrzej Seremet. Niestety próżno było szukać na sali szefa rządu.
– Ewa Kopacz już dawno wie, co jest w tych dokumentach. Jej ministrowie podobnie. Gdyby byli dzisiaj na sali, to musieliby odpowiadać na pytania i się tłumaczyć. Rząd nie chce się wdawać w dyskusję, a szczególnie tą z dziennikarzami.
Po wysłuchaniu wyjaśnień prokuratora Seremeta Przemysław Wipler wezwał do wcześniejszych wyborów.
– Wcześniejsze wybory są dobrym wyjściem, wręcz idealnym, ale dla Platformy. Każdy tydzień rządów Platformy i ujawniania kolejnych informacji, a tego będzie naprawdę więcej, to będzie pogrążanie największej partii w Sejmie. Na dzisiaj Wipler rzucił świetne koło ratunkowe dla PO.
Z kolei Beata Kempa stwierdziła, że jesteśmy świadkami szukania kozła ofiarnego, którym w chwili obecnej jest… Andrzej Seremet.
– Tak, przecież ktoś musi być winny. A najbardziej prawdopodobnym rozwiązaniem jest to, że skopiował dokumenty ktoś z prokuratury, bo do takich dokumentów nie można mieć swobodnego dostępu. Ktoś to skopiował w jakimś celu. Nie wierzę w to, że Zbigniew Stonoga wszedł do prokuratury i sam kopiował te dokumenty.To pokazuje, że organy państwowe działają bardzo źle i ktoś musi wziąć na siebie odpowiedzialność.
Stonoga jest podmiotem czy przedmiotem w całej sprawie?
– Wydaje mi się, że Stonoga próbuje w sprytny sposób wykorzystać tę sytuację, żeby stanąć obok Kukiza i stać się twarzą antysystemową. A wszystko to co więcej to jest to otoczka medialna.
Dziękuję za rozmowę.
Źródło: Nasz Dziennik. Czytaj dalej…
Autor
Andrzej Maciejewski
Ekspert w dziedzinie samorządu terytorialnego i polityki regionalnej.
W latach 2015-2019, poseł na Sejm VIII kadencji. Przewodniczący sejmowej komisji Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej. Członek sejmowych komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych oraz Energii i Skarbu Państwa.
Przez ostatnie lata zaangażowany w tematy z zakresu gospodarki o obiegu zamkniętym oraz gminie samowystarczalnej energetycznie a także Smart City. Gorący zwolennik rozwoju Partnerstwa Publiczno Prywatnego. Jako poseł, czynnie zaangażowany w zbliżenie Polsko-Litewskie oraz Polsko-Ukraińskie na płaszczyźnie samorządu terytorialnego.
W latach 2007-2015 ekspert Instytutu Sobieskiego ds. Wschodnich, autor licznych publikacji oraz wypowiedzi na temat Rosji a w szczególności Obwodu Kaliningradzkiego.