• Home
  • PKP Intercity przepłaci za Pendolino II

PKP Intercity przepłaci za Pendolino II

4 kwietnia 2013 dr Michał Beim Media 2 min

– Cieszy fakt, że przetarg PKP Intercity na ezt do obsługi połączeń dalekobieżnych przeszedł do kolejnego etapu. W szczególności cieszy to, że w sytuacji, gdy wiele projektów taborowych zostało w ostatnich dniach skreślanych z listy POIiŚ, ten projekt ma szansę na pozytywny finał – mówi dr Michał Beim z Instytutu Sobieskiego. Jednak zdaniem Beima cena pojazdu w przeliczeniu na miejsce siedzące jest zbyt wysoka.

– Wbrew różnym sceptykom, ezt mają swoje ważne miejsce w segmencie taboru do obsługi połączeń dalekobieżnych. W szczególności przydadzą na trasach, gdzie następować musi zmiana czoła pociągu, np. z Krakowa do Zakopanego czy z Warszawy przez Poznań do Szczecina – mówi Beim. – Dzięki temu czas postoju może ulec skróceniu z prawie dwudziestu minut do kilku, co w przypadku bardziej popularnych stacji (np. Poznań) jest czasem, który wykorzystywany jest na wymianę pasażerów – dodaje.

Zdaniem Beima, dziwić może dość wysoka cena w przeliczeniu na miejsce siedzące. – Jeden ezt dla PKP Intercity kosztować ma, wg propozycji producentów, ok. 65 mln zł za pociąg. Przy założeniu zawartym w specyfikacji przetargu ma być 360 miejsc siedzących daje to kwotę na poziomie ok.181,5 tys. zł za jedno miejsce siedzące – wyjaśnia ekspert Instytutu Sobieskiego.

– Trudno porównywać zamówienie na 220 ezt dla Deutsche Bahn z zamówieniem 20 ezt dla PKP Intercity, jednak warto się pokusić o pewną prowokację intelektualną. Nowe ICx (następca dzisiejszych niemieckich ICE ale również po części IC) ma cenę w przeliczeniu na 1 miejsce siedzące ok. 192,7 tys. zł. ICx był projektowany od podstaw przez Siemensa, na zamówienie DB – informuje Beim. – Poruszać się ma do 249 km/h (dłuższe składy) lub do 230 km/h (krótsze składy). W Polsce mamy natomiast pociąg jadący do 160 km/h i zapewne wykorzystywane będą w większości gotowe konstrukcje, choć zamawiający wprowadził wiele nowych wymagań – dodaje.

Zdaniem Beima, w nowym budżecie UE należałoby pomyśleć o tym, aby tabor był kupowany przez niezależną spółkę leasingową, a następnie wypożyczany przewoźnikom wyłonionym w przetargach na świadczenie połączeń w służbie publicznej. – Otworzyłoby to znacząco polski rynek na konkurencję i przyniosłoby jeszcze więcej wymiernych korzyści pasażerom, a nie byłoby umacnianiem dotychczasowego status quo – podkreśla ekspert.

Źródło: Rynek Kolejowy. Czytaj dalej…